Skandynawska edukacja szczęśliwości

Jest marzec – czas ostatnich egzaminów do prywatnych i społecznych szkół podstawowych. Mamo, tato 3 latka – już za 3 lata czeka cię ciężka przeprawa i stres jeśli wybierzesz szkołę niepubliczną, ponieważ od lat szkoły te cieszą się wzrastającym zainteresowaniem.

Lista kandydatów jest dłuuuuga, a szkoła wybiera swoim kluczem tych najlepszych. I nie chodzi tu o zwykłą gotowość szkolną, ale precyzyjne wykonywanie poleceń obcego nauczyciela lub psychologa – w niektórych szkołach na czas, lub co gorsza obserwowane jest zachowanie 6 latka w obcej mu grupie niemniej zestresowanych kandydatów. System co najmniej tak niesprawiedliwy jak niesprawiedliwe później oceny będzie otrzymywał na dalszych etapach edukacji! Szczęście? Niekoniecznie.

Niedostanie się do szkoły pierwszego wyboru wywołuje w niejednym domu histerie. Obwiniani są nauczyciele przedszkolni, uczeń, szkoła i cały świat. A w tym wszystkim maluch, który nie do końca rozumie, co zrobił źle. Przestaje marzyć o nauce i szkole.    

skandynawska edukacja szczęśliwości

Duński system edukacji po pierwsze nie jest obowiązkowy.  Za to jest obowiązek edukacyjny, co oznacza, że dzieci mają obowiązek się uczyć i zdobywać wiedzę. Jednak to, czy zdobywają i rozwijają ją w szkole, czy w domu, nie jest istotne. 

Przedszkole = zabawa

W przedszkolu nie ma obowiązkowych zajęć dydaktycznych. Edukacja dziecka opiera się głównie na zabawie. Jeśli pogoda sprzyja, dzieci spędzają dużo czasu na dworze. Nie jest ważne czy pada deszcz, czy jest ostry mróz. Ponieważ dorośli nie widzą w tym problemu, dzieci są przyzwyczajone do zabawy w deszczu, w błocie i w każdej innej tzw. niesprzyjającej aurze.  Nikt nie myśli o uczeniu matematyki lub czytania.

Natomiast są obowiązkowe zajęcia językowe. W wieku 10 lat dzieci mówią perfekcyjnie w języku angielskim. Zresztą wpiera ich w tym telewizja, ponieważ wszystkie programy telewizyjne, bajki, seriale w TV są w języku angielskim.

Poza językami w przedszkolu pojawiają się warsztaty uważności, a w szkole lekcje empatii. Polegają one na aktywnym wyrażaniu siebie, rozumieniu emocji i otworzenia się na problemy innych.  Uważność to koncentracja i spokój. Nikt nikogo nie wyśmiewa, nie ocenia, ale wzajemnie próbuje się znaleźć wspólne rozwiązanie, zrozumieć swoje uczucia, nauczyć się wzajemnego słuchania i szacunku do drugiego człowieka.

Szkoła w Danii to marzenie niejednego ucznia z Polski. W Danii nie wystawia się ocen, nie ma klasówek, kartkówek czy zadawania masy pracy domowej. W szkołach duńskich na koniec semestru ocenia się pracę ucznia opisem. W takich treściach znajdują się informacje, co uczeń osiągnął, co idzie mu świetnie, nad czym musi jeszcze popracować. Jeśli dziecko ma bardzo poważne problemy z nauką, są dla niego organizowane zajęcia wyrównawcze i uczy się „aż do skutku”. Skoro nie ma ocen, nie ma liczonych średnich i wynagradzania osób „z wysoką średnią”. Każdy uczeń w Danii jest równy.

W Danii dzieci chętnie chodzą do szkoły, nie ma tam rywalizacji między rówieśnikami, a stawia się na współpracę. W szkole chętnie wykorzystywane są na zajęciach różne technologie komputerowe. Kładzie się duży nacisk na samorozwój dziecka i dąży do rozwijania ciekawości świata. Uczniowie są zachęcani do zadawania pytań i formułowania własnych myśli, opinii i poglądów na różne tematy. Nie ma czegoś takiego, jak „nauka na pamięć”. A każda opinia dziecka jest ważna i nie jest krytykowana.

Wydaje się zatem, że szkolnictwo w Danii stara się nadążać za zmieniającym światem i aktualnymi wyzwaniami. W polskich szkołach uczniowie uczą się na pamięć czegoś, co w szybko rozwijającym się świecie jutro może okazać się nieaktualne. Pod presją oceny, która wpływa na ich postrzeganie świata i siebie. Dzieci w szkołach duńskich uczą się życia, budowania relacji i próbują odnaleźć siebie.

Skandynawski system edukacji również przechodzi nieustanne reformy, które mają jeszcze bardziej dopasować metody nauczania do zmieniającego się świata. Ostatnie zmiany zniosły podział lekcji na przedmioty. Wprowadzono holistyczne całościowe podejście do zdobywania wiedzy. Zamiast matematyki, biologii, historii itp. dzieci mają zajęcia, na których uczą się rzeczy z wielu dziedzin. Wymaga to oczywiście doskonałego przygotowania nauczycieli i ich wszechstronnej edukacji. Stąd zawód ten jest jednym z bardziej prestiżowych i najlepiej płatnych.  

Duńczycy mają jeszcze jeden sposób na bycie szczęśliwym. To nicnierobienie. Jest to tzw. czas wolny – również od elektroniki, iphona i telewizora spędzony w domowej atmosferze z dziećmi i przyjaciółmi.  To antidotum na pośpiech współczesnego świata” – mówi Mark Wiking, autor jednej z publikacji o hygge. Wtóruje mu Marie Tourell Soderberg, dodając: „Umiejętność nicnierobienia jest moim zdaniem równie ważna, jak produktywność, która jest tak fetyszyzowana przez dzisiejszy świat”.

Od tego zacznijmy ten weekend. Wyłączmy telefony i telewizory. Cieszmy się tym co mamy, spędzajmy wspólnie czas, bawmy się z dziećmi, czytajmy książki, przytulajmy się, rozmawiajmy – Bądźmy szczęśliwi:).

Zapraszamy do przeglądu innych artykułów dla rodziców.