Mały uparciuch

Uparty maluch to bezspornie spore wyzwanie rodzicielskie. Warto jednak pamiętać, że to także prawdziwy diament do oszlifowania. Prawda jest bowiem taka, że dzieci uparte niczym przysłowiowe osiołki kryją w sobie niesamowity potencjał i to w dużej mierze od rodziców zależy, w jakich dorosłych się przemienią.

Z jednej strony mały uparciuszek poprzez swoją nieustępliwość, kłótliwość i buńczuczność, to twardy orzech do zgryzienia, z drugiej – warto mieć świadomość, że przy odpowiednim podejściu wychowawczym wykluć się z niego może wręcz imponująca jednostka.
A który rodzic nie chciałby, by jego dziecko stało się mądrym, silnym, asertywnym i wytrwałym dorosłym?
Wszak to przecież cechy życiowego zwycięzcy.
Zanim jednak mały uparciuch będzie mógł stać się dużym tryumfatorem, warto zapoznać się z kwestiami, nad którymi trzeba będzie u niego jednak trochę popracować. A są to:

  • nieustępliwość, zawziętość, kłótliwość,
  • gwałtowny sposób reagowania,
  • trudności w przystosowaniu się do zmian i nowych sytuacji,
  • szybkie, często nieprzewidywalne, zmiany nastroju.

Obraz niełatwy, ale nie beznadziejny.
Jak więc postępować, by racjonalnie zmniejszać bezpodstawny (lub mało) upór dziecka, nie podcinając mu  przy tym skrzydeł i szanując jego niezależność?
Oto kilka kluczowych wskazówek:

  • Zamieńmy naciski dziecka na dawanie mu możliwości wyboru, ograniczając go do dwóch opcji.
  • Przybliżmy dziecku pojęcie kompromisu.
  • Chwalmy dobre zachowanie dziecka, ilekroć poradzi sobie ono z daną sytuacją nie wykorzystując płaczu, czy krzyku.
  • Nie wchodźmy z dzieckiem w dyskusję, gdy próbuje coś wymuszać.
  • Starajmy się, aby naciski malucha (często połączone z napadami złości) nie przyniosły pożądanych przez niego rezultatów w postaci wymuszenia czegoś, tylko dlatego, że krzyczy i płacze, a my mamy już dość.
  • Mówmy dziecku jasno o regułach postępowania, oczekiwaniach i bądźmy konsekwentni (gdy np. umówiliśmy się z dzieckiem, że może oglądać bajki przez 15 minut, nie dłużej, kwestia ta nie może podlegać negocjacji). Pamiętajmy, że dla upartych dzieci chwila zawahania się rodzica jest oznaką słabości, a jednocześnie sygnałem, że mogą jednak bez problemu wpłynąć na decyzje rodziciela.
  • Zachęcajmy dziecko, by starało się samo wyznaczać granice, których nie należy przekraczać. Taka umowa (z samym sobą i nami – rodzicami) własnego autorstwa, będzie miała o wiele większą szansę powodzenia realizacji.
  • Warto też zastanowić się nad ilością i zasadnością niektórych ograniczeń, które stawiamy naszym dzieciom. Czasami rodzice zwyczajnie przesadzają, a ich maluchy czują się przytłoczone i w związku z tym jeszcze bardziej się buntują. Warto pozwolić dziecku na własne doświadczanie, eksplorowanie środowiska, a nawet „sparzenie się” (ale oczywiście jedynie wtedy gdy nie zagraża to jego zdrowiu).
  • Świećmy przykładem. Rodzice często zapominają, że maluchy najskuteczniej uczą się nie poprzez nakazy, zakazy i napominanie, a poprzez obserwowanie przykładów (tak zwane modelowanie).
  • Pokazujmy dziecku, że jedynie stanowczość poprzedzona spokojem i otwartością umysłu (uważnym wysłuchaniem, przeanalizowaniem opcji, stanowisk itp.) daje najlepsze rezultaty, a ślepy upór zwyczajnie zamyka perspektywę i możliwości oraz utrudnia relacje społeczne.

Jak widać okiełznanie twardego uporu dziecka i trudnych w związku z tym sytuacji wcale nie musi być niewykonalne. Konsekwentne kierowanie się powyższymi zasadami, każdego dnia przybliżać nas będzie do upragnionych efektów i ani się obejrzymy jak z małego uparciucha – „tyrana” wyrośnie mądry, silny dorosły. A nam pozostanie jedynie pękać z dumy.